rozmowa z Jackiem Szuścikiem, wiceprezesem zarządu Spółki Restrukturyzacji Kopalń
(Trybuna Górnicza, 30.08.2018)
– Jakie czynności są najtrudniejsze w procesie likwidacji kopalń?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jesteśmy profesjonalną firmą i problemy czysto górnicze nie stwarzają nam większych problemów. Po prostu jesteśmy na to przygotowani. Przejmujemy kopalnie o zdefiniowanych zagrożeniach. Dokładnie zatem wiemy, jak im przeciwdziałać. Prowadzimy ściśle zaplanowaną likwidację pod nadzorem tych wszystkich instytucji, które są do tego powołane. Nie wydobywamy węgla, a zatem unikamy wielu zagrożeń, które występują w kopalniach czynnych. Trudność sprawia przejmowanie działek i nieruchomości, dla których trzeba określić właściciela. To regulacja stanów prawnych wielu gruntów bywa równie pracochłonna jak likwidacja kopalń.
– Ile trwa ten proces?
– Średni okres likwidacji kopalń, w zależności od ich wielkości i innych uwarunkowań trwa średnio trzy lata. Myślę tu jednak o pełnej likwidacji, włączając w to obiekty na powierzchni.
– Pod ziemią na Śląsku mamy swoisty szwajcarski ser. To efekt wieloletniego wydobywania tutaj węgla. Co by się stało, gdyby nie było SRK, a proces odwadniania terenów po likwidowanych kopalniach nie byłby prowadzony?
– Trudno to sobie wyobrazić. Nasza spółka ma chronić inne zakłady górnicze przed zagrożeniami wodnymi, pożarowym czy gazowymi. Pamiętajmy o tym, że kopalnie czynne i te w likwidacji są z sobą połączone wieloma wyrobiskami, zrobami, uskokami geologicznymi itp. Stanowimy naczynia połączone. Istotnym zadaniem naszej spółki jest ochrona sąsiednich kopalń przed zagrożeniem wodnym. W skład Spółki Restrukturyzacji Kopalń wchodzi Centralny Zakład Odwadniania Kopalń. Posiadamy 13 pompowni, które znajdują się na terenie zamkniętych kopalń. W minionym roku wypompowały ponad 62 mln m sześc. wody. To więcej niż jedna trzecia wolumenu wody, jaki każdego roku do 60 miast i gmin województwa śląskiego dostarcza Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów. Bez naszych pompowni sąsiednie kopalnie zostałyby zalane. Odwadniamy 14 kopalń i zabezpieczamy przed zagrożeniem wodnym 7 czynnych zakładów górniczych. Taką samą rolę spełniamy wobec terenów na powierzchni.
– Czy pojedyncze kopalnie, a nawet istniejące spółki węglowe mogłyby spełniać rolę SRK?
– Spółki węglowe mają całkowicie inne zadania do wykonania. Ich podstawowym celem jest wydobywanie węgla.
– Najczęściej spółka jest kojarzona tylko z procesami likwidacyjnymi kopalń, walącymi się na ekranach telewizorów szybami i wyburzeniami budynków na powierzchni…
– To tylko cześć naszej działalności. Na tereny pogórnicze dzięki nam wraca życie. Nie jesteśmy wyłącznie spółką likwidacyjną, lecz restrukturyzacji kopalń. Prowadzimy bowiem rekultywacje, rewitalizacje i zagospodarowywanie przejmowanych terenów. Nasze nieruchomości i pozostałe składniki majątku znajdują się w 73 gminach na terenie Śląska i Zachodniej Małopolski. Posiadami 10,2 tys. działek na 3,3 tys. hektarach oraz 4,3 tys. budowli i 4,4 tys. budynków. Od 2016 roku do połowy bieżącego roku zbyliśmy tereny o powierzchni ponad 162 hektarów. Powstało tam wiele zakładów produkcyjnych. Szacujemy, że od początku istnienia SRK, czyli od 2000 roku powstało ponad 1,5 tys. miejsc pracy. Na ostatnio sprzedanych 30 hektarach powstanie w Bytomiu Centrum Samochodowe firmy Mostva , a w Sosnowcu na prawie 6 hektarach zakład produkujący tworzywa sztuczne. Dzięki tylko tym inwestycjom stworzonych zostanie prawie 300 nowych miejsc pracy. Ofert w naszej spółce nie brakuje. Dlaczego czekamy na potencjalnych inwestorów. W tym zakresie współpracujemy m.in. z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną.
– Coraz szerszych rozmiarów nabiera współpraca z gminami woj. śląskiego.
– To naturalny partner. Na podstawie ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego od 2016 do połowy 2018 roku przekazaliśmy w formie darowizny tereny o powierzchni 63 hektary wartości 17,7 mln zł. Na przykład na początku sierpnia przekazaliśmy miastu Katowice tereny dawnego szybu Poniatowski kopalni „Wieczorek”. Prezydent miasta zapowiedział, że nie tylko możliwe będzie tam zwiedzanie przejętych obiektów, ale powstanie sieć gastronomiczna i handlowa. Przygotowana koncepcja rewitalizacji tego typu terenów potwierdza sens naszej współpracy z samorządami. Ważne, że to, co jest naszym dziedzictwem kulturowym i przemysłowym nie zostanie bezpowrotnie utracone. A przecież możemy się jeszcze pochwalić dobrą współpracą m.in. z Rudą Śląską, Bytomiem, Sosnowcem czy Piekarami Śląskimi. Przejęte przez nas kopalnie są na terenie 25 gmin.
– Nie wszystko można jednak sprzedać.
– Dotyczy to szczególnie obiektów zabytkowych, które wymagają dodatkowych nakładów finansowych umożliwiających ich wykorzystanie. Spośród takich obiektów samorządy wybierają tylko niektóre.
– A co z pozostałymi?
– Na takie obiekty, jak w Pszowie czy Mysłowicach będziemy szukać nabywców poza samorządami. Przygotowujemy na przykład specjalny katalog takich perełek architektonicznych i technicznych, który niebawem upublicznimy. Zrobimy wszystko, by nikt w przyszłości nam nie zarzucił, że to z naszej winy owe perełki uległy zniszczeniu. To nasz obowiązek wobec przyszłych pokoleń.
– Dla pełnego obrazu- SRK jest jedną z największej w kraju spółek zajmujących się sprzedażą nieruchomości i mieszkań. To dobry biznes?
– Nawet bardzo dobry. W ubiegłym roku sprzedaliśmy 844 mieszkania. Na terenie 14 miast posiadamy ich prawie 16 tysięcy o powierzchni 630 tys. m.kw. W naszym zarządzie właścicielskim jest blisko 1,5 tys. wspólnot mieszkaniowych.
– Może się to wydać niewiarygodne, ale dzięki SRK możemy mieć czystsze niebo nad Śląskiem.
– To prawda. Prawo górnicze i geologiczne nakłada na naszą spółkę obowiązek ochrony środowiska i rekultywację gruntów po działalności górniczej. Tak też czynimy. W zaplanowanych zadaniach przywrócimy wartość użytkową prawie 620 hektarom oraz ograniczymy emisję gazów cieplarnianych do atmosfery o ponad 5 tys. Mg/rok. Jak widać środowisko bez SRK byłaby znacznie brudniejsze.
– Dziękuję za rozmowę.
Franciszek Budziński